·
chiński: 希望 (Xīwàng)
Wg Wikipedii nadzieja to oczekiwanie spełnienia się upragnionej
rzeczy; wiara, że to się wydarzy. Czyli jest to słowo, które najlepiej opisuje
stan w jakim się znajduję. Nie tracę nadziei – Renata ma tak ogromną siłę, że
przetrwa najgorsze i stanie na nogi.
Generalnie dzisiaj był dobry dzień J Niby nic wielkiego ale przez
moment wręcz czułem się euforycznie i nawet komentarz na blogu, że chemia i tak
wszystko zabije nie potrafił mi popsuć dobrego humoru i stanu przepełnienia
nadzieją wyjścia z opresji. Wbrew temu wszystkiemu co mówią lekarze, wbrew
ponurym statystykom i wbrew własnym lękom. Ale po kolei.
Wczoraj Renata miała wykonane wkłucie centralne. Wykonała je
Pani anestezjolog, która przez wiele lat pracowała na Szaserów (i w dalszym
ciągu wykonuje tam np. wstawianie portów naczyniowych). Pani doktor działa
także w przychodni leczenia bólu. Przygotowała Renacie mieszankę środków
przeciwbólowych i przy pomocy pompy automatycznej zaczęła je dozować
całodobowo. W efekcie rano zastałem Renatę zupełnie odprężoną, w dobrym
nastroju, mówiącą silnym głosem i pełną wigoru (jak na stan ogólny w jakim się
znajduje). Nawet lekkie mdłości nie wybijały ją z rezonu. Gdyby nie świadomość z tyłu głowy, że rak tam
ciągle jest miałem uczucie, że Renata zdrowieje w oczach.
Uzgodniłem z ordynatorem Kopaczem w Medicover, że 27 grudnia
przewieziemy Renatę na onkologię w Wojskowym Instytucie Medycznym na Szaserów.
Aktualnie Renata ma dobre wyniki krwi, nie ma żadnej infekcji i pomimo karmienia
pozajelitowego nadaje się do chemioterapii. Z Medicover pojechałem na Szaserów
gdzie spotkałem się z ordynatorem Bodnarem. Zgodził się przyjąć Renatę na
kolejny kurs chemii – oczywiście jeżeli jej stan nie ulegnie pogorszeniu. Okazało się, że rozmawiał z panią anestezjolog
i zna aktualny stan Renaty. Miał pewne obawy związane z podawaniem tak
agresywnej chemii równolegle z odżywianiem pozajelitowym. Jest to ryzyko, które
w mojej ocenie musimy podjąć – rozmawiałem o tym z Renatą a ona tak jak pisałem
skupia się przede wszystkim na osiągnięciu najpierw tego pierwszego celu –
dociągnięcia do najbliższej chemii. Nie wyobrażam sobie co bym miał jej
powiedzieć gdyby podanie chemii nie było możliwe.
W sumie niby nic – ale „dobre” samopoczucie Renaty oraz rozmowy
z obydwoma ordynatorami rozbudziły we mnie na nowo nadzieję. Chwyciłem się jej
oburącz!
Po południu gdy wróciłem do Renaty nadal była w dobrej
formie. Nawet chwilę przy mnie pospała. Nie narzeka na dolegliwości bólowe –
oczywiście brzuch jej dalej dokucza ale w porównaniu z tym co się działo w
minionym tygodniu to pikuś. Gdy rozmawiałem z Zuzą wieczorem to okazało się, że
ten dobry nastrój udzielił się także dzieciom i mamie Wójcik. Od razu wszyscy
popatrzyliśmy w przyszłość dalej niż tylko na kilka dni.
Wieczorem podczas obchodu doktor Kopacz potwierdził stan
Renaty (zwrócił co prawda uwagę na lekko podwyższone CRP – C-reactive Protein)
a pani anestezjolog umówiła się z Renatą na wstawienie portu naczyniowego w
poniedziałek.
W dalszym ciągu trochę narzeka na suchość w ustach.
Wstawiliśmy do jej pokoju nawilżacz powietrza, Aśka przywiozła jej „Implant
Alfa – płyn do płukania gardła” czyli mieszankę ekstraktu z siemienia lnianego
i allantoiny – teraz Renata płucze i nawilża sobie usta na kilka sposobów.
Jakby jeszcze ruszył przewód pokarmowy to byłaby pełnia szczęścia.
Po raz kolejny rozmawiałem z koordynatorkami w szpitalu
Medicover. Poprosiłem, czy mogę codziennie otrzymywać raport z kosztami leczenia – Pani się zdziwiła
i stwierdziła, że wszystko mam w abonamencie. Następnie wykonała jeszcze jakiś
telefon i potwierdziła, że wszelkie dotychczasowe opłaty zostały wyzerowane i
żadnych kosztów nie będziemy ponosić chyba, że chcemy np. podwyższenia
standardu pokoju (nie wyobrażam sobie na jaki, Kuba co prawda uważa, że w
pokoju powinna być też lodówka). To była czwarta pani koordynator i kolejna
opinia na temat naszego abonamentu – poprosiłem żeby potwierdziła na piśmie, że
nic nie płacimy ale odmówiła wydania mi takiego pisma. W sumie to też
przyczyniło się do poprawy mojego samopoczucia.
6 dni do chemioterapii – nie myślałem, że kiedykolwiek będę
wypatrywał takiej daty.
Rafał
51 dzień świadomego życia z rakiem
Czytam Twoje informacje o stanie Renatki z nadzieją ,że stan Jej się poprawi i dziś czytając wiem ,że jest lepiej i będzie lepiej. W tej chorobie nie wolno się poddawać ,trzeba walczyć bo musi się udać pokonać tę paskudę . Życzę Wam wytrwałości i pogody ducha oraz optymizmu. Cudownie opiekujecie Renatką i trzymajcie tak dalej .Pozdrawiamy i składamy najlepsze życzenia.
OdpowiedzUsuńZosia i Zygmunt