środa, 4 grudnia 2013

Wyniki grudniowej ofensywy

Rano o 7:20 wylądowaliśmy przed gabinetem profesora. Jak zwykle nie byliśmy sami. Nabieram coraz większego szacunku dla prof. Szczylika – ewidentnie jego dzień pracy zaczyna się przed 7 rano bo już przyjmował pacjentów. Nas jego sekretarka poprosiła stosunkowo szybko – informując mnie od razu, że przekazała profesorowi na kiedy mam umówioną  wizytę w przychodni . Profesor obejrzał Renatę (właściwie bardziej jej brzuch), przeczytał biopsję i tomografię a następnie stwierdził, że leczenie trzeba natychmiast rozpocząć i poprosił abyśmy poczekali to powie co dalej.

Zaraz po odprawie poznaliśmy ordynatora oddziału onkologii kobiecej (dr Lubomir Bodnar) i dostaliśmy informację, że Renata będzie przyjęta na oddział w czwartek 5 grudnia. Jak wróciłem z kopią dokumentacji medycznej pani w sekretariacie poinformowała mnie, że ostatecznie Renata ma się stawić na oddziale w piątek 6 grudnia przed 8:30 rano.

Czyli – SUKCES, trochę pyrrusowy gdyż Renata musi jeszcze dwie noce pomęczyć się z rosnącym brzuchem.  Przy okazji okazało się, że w naszej sprawie poza kontaktami Uli wstawił się też jeden z dyrektorów instytutu (z polecenia Moniki Sz.). Dziewczyny - wielkie dzięki!

Po południu zapisaliśmy się jeszcze na konsultację do profesora Szczylika do Przychodni Lekarzy Wojskowych – niestety dopiero na wtorek 10 grudnia. Ponieważ ja wyjeżdżam, dzieciaki pójdą porozmawiać z profesorem na temat stanu zdrowia i sposobu leczenia Renaty.

Wygląda na to, że jeżeli w piątek Renacie upuszczą płyny z brzucha to w poniedziałek podadzą jej pierwszą chemię.  Wg Moniki Sz. w Centrum Onkologii nie podaliby w czwartek chemii Renacie dopóki, ich patologowie nie potwierdziliby wyników histopatologii.  Pozostawienie Renaty na Szaserów przyspiesza rozpoczęcie terapii chemioterapią.

Plan na resztę tygodnia – dotrwać do piątku.

Rafał 


34 dzień świadomego życia z rakiem

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz