wtorek, 10 grudnia 2013

Łatwo nie będzie.


Ale przecież nikt nie obiecywał, że chemioterapia to „pikuś”. No to nie ma co się dziwić, zwłaszcza że porwaliśmy się na duże wyzwanie jakim jest terapia FOLFIRINOX.

Od początku.

Renacie doskwiera brzuch i ból. Z bólem jakoś sobie radzi poprzez zwiększanie dawki OXYCONTIN. Byleby zwiększała z wyprzedzeniem. Ale z wodobrzuszem i wywoływanymi przez nie problemami z jedzeniem i trawieniem to już gorzej jej idzie. Także wyczekiwanie na chemię nie poprawiało jej samopoczucia. Zdecydowanie za mało je. Zaczęła pić nutridrinki – pierwszy wczoraj smakował, drugi dzisiaj wywołał już odruch wymiotny.

Szczęśliwie zanim podano jej chemię, lekarz zaaplikował jej kroplówkę ze środkiem przeciwbólowym i drugim środkiem na zniwelowanie kłopotów trawiennych. Od godziny 13 zaczęto jej podawać chemię.

Widać, że Renata stara się ją przyjmować „po męsku” ale jednocześnie czuje, że coś się dzieje w jej organizmie. Wprowadza to u niej niepokój. Na dodatek popołudniu na ogół nasilają się u niej dolegliwości bólowe. W efekcie zastałem ją późnym popołudniem mocno zmęczoną i osłabioną, wyraźnie nie mogącą znaleźć sobie miejsca. Odczuwała silne mrowienie w ręce, trochę miała kłopot z mówieniem (jak po znieczuleniu u dentysty) – ewidentne efekty uboczne podawanej chemii. Do godziny 20 miała przyjmować dawkę uderzeniową i później przejść na wlew długotrwały (46 godzin). Zanim dojechałem do domu przerwano podawanie jej chemii ze względu na w/w efekty uboczne. Dopiero około 21:30 ponownie zaczęto podawać jej chemię.

Ten proces leczenia będzie wymagał od niej pełnej mobilizacji i wykrzesania wszystkich sił jakie ma – a to dopiero pierwszy dzień z kilkunastu cykli. Po prostu brak mi słów …

Rafał


40 dni świadomego życia z rakiem

2 komentarze:

  1. Rafal, poczytajcie to moze doda Wam otuchy. https://www.pancan.org/section_stories/
    Pozdrawiam Ewa

    OdpowiedzUsuń
  2. Zycze Wam duzo sily. Uscisnij ode mnie Renate. Marzenna

    OdpowiedzUsuń