O 4 nad ranem obudziły mnie jęki Renaty. Bolało ja wszystko,
wymiotowała, miała biegunkę, nie była w
stanie znieść tego co się z nią działo.
Wezwałem karetkę która zawiozła ją do
Medicover. O ile na izbie przyjęć lekarz nie sprawił na mnie żadnego
pozytywnego wrażenia o tyle na oddziale bardzo sprawnie zajęli się Renatą.
Wykonali jej szereg badań i na podstawie Rentgena
stwierdzili zatrzymanie pokarmu w żołądku – przewód pokarmowy przestał być drożny,
cały organizm był silnie odwodniony. Założyli jej przez nos sondę odbarczającą
żołądek, zaczęli podawać płyny i pożywienie poza jelitowo.
Cały dzień Renata spędziła bardzo osłabiona ale już prawie
bez bólu i bez ucisku w żołądku. W dalszym ciągu ma lekkie mdłości. Pod wieczór
trochę więcej ją zaczęło boleć – więc lekarz podał jej dodatkową porcję leków.
Zuzia była przy niej prawie przez cały czas, Kuba też posiedział a wieczorem
byłem ja, mama Wójcik i ponownie Zuza.
Pojechałem na Szaserów i rozmawiałem z dr Bodnarem czy nie
przewieźć Renaty z Medicover do nich na oddział onkologii. Generalnie
stwierdził, że nic więcej jej by nie zrobili – w jej stanie tylko w sposób
zachowawczy można leczyć niedrożność przewodu pokarmowego. To co mnie
zmartwiło, to jego stwierdzenie, że jest to raczej objaw postępującej choroby a
nie efekt uboczny chemioterapii. Prowadzimy swoisty wyścig aby zdążyć podać jej
odpowiednia porcję chemioterapii zanim rak wykończy ją od środka. W jego opinii
(oraz lekarza z Medicover) odciążenie przewodu poprzez dokarmianie dożylne
powinno udrożnić ponownie przewód pokarmowy abyśmy mogli powrócić do normalnego
odżywiania.
Od 20 godzin jestem na nogach – skąd ludzie czerpią siły i
wiarę potrzebną do przejścia drogi, na której początku dopiero jesteśmy? Jak
mam być przy niej silny skoro on tak strasznie cierpi a ja nic nie mogę zrobić aby
jej ulżyć?
Dzisiaj są urodziny mamy Wójcik. To jest 47 dzień świadomego
życia z rakiem.
Na pytanie "Jak.." nie ma dobrej odpowiedzi. Czasami wystarczy tylko po prostu BYĆ-to pomaga. Odwagi i Wiary życzę.
OdpowiedzUsuńPanie Rafale, siła, moim zdaniem, bierze się z wiary, że warto walczyć i pochodzącej z tego adrenaliny. Wynika z charakteru, uczuć, zaangażowania. Bezradność jest uczuciem nie do wytrzymania. Ale, bardzo ważne - Państwo cały czas coś robicie - to nie jest bycie obok, ale bycie razem. Wszyscy jesteście Państwo zaangażowani. Proszę sobie pozwalać na słabość - to JEST ludzkie.
OdpowiedzUsuń