wtorek, 17 grudnia 2013

Z powrotem w szpitalu

O 4 nad ranem obudziły mnie jęki Renaty. Bolało ja wszystko, wymiotowała,  miała biegunkę, nie była w stanie znieść tego co się z nią działo. 

Wezwałem karetkę która zawiozła ją do Medicover. O ile na izbie przyjęć lekarz nie sprawił na mnie żadnego pozytywnego wrażenia o tyle na oddziale bardzo sprawnie zajęli się Renatą.
Wykonali jej szereg badań i na podstawie Rentgena stwierdzili zatrzymanie pokarmu w żołądku – przewód pokarmowy przestał być drożny, cały organizm był silnie odwodniony. Założyli jej przez nos sondę odbarczającą żołądek, zaczęli podawać płyny i pożywienie poza jelitowo.

Cały dzień Renata spędziła bardzo osłabiona ale już prawie bez bólu i bez ucisku w żołądku. W dalszym ciągu ma lekkie mdłości. Pod wieczór trochę więcej ją zaczęło boleć – więc lekarz podał jej dodatkową porcję leków. Zuzia była przy niej prawie przez cały czas, Kuba też posiedział a wieczorem byłem ja, mama Wójcik i ponownie Zuza.

Pojechałem na Szaserów i rozmawiałem z dr Bodnarem czy nie przewieźć Renaty z Medicover do nich na oddział onkologii. Generalnie stwierdził, że nic więcej jej by nie zrobili – w jej stanie tylko w sposób zachowawczy można leczyć niedrożność przewodu pokarmowego. To co mnie zmartwiło, to jego stwierdzenie, że jest to raczej objaw postępującej choroby a nie efekt uboczny chemioterapii. Prowadzimy swoisty wyścig aby zdążyć podać jej odpowiednia porcję chemioterapii zanim rak wykończy ją od środka. W jego opinii (oraz lekarza z Medicover) odciążenie przewodu poprzez dokarmianie dożylne powinno udrożnić ponownie przewód pokarmowy abyśmy mogli powrócić do normalnego odżywiania.

Od 20 godzin jestem na nogach – skąd ludzie czerpią siły i wiarę potrzebną do przejścia drogi, na której początku dopiero jesteśmy? Jak mam być przy niej silny skoro on tak strasznie cierpi a ja nic nie mogę zrobić aby jej ulżyć?


Dzisiaj są urodziny mamy Wójcik. To jest 47 dzień świadomego życia z rakiem. 

2 komentarze:

  1. Na pytanie "Jak.." nie ma dobrej odpowiedzi. Czasami wystarczy tylko po prostu BYĆ-to pomaga. Odwagi i Wiary życzę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Panie Rafale, siła, moim zdaniem, bierze się z wiary, że warto walczyć i pochodzącej z tego adrenaliny. Wynika z charakteru, uczuć, zaangażowania. Bezradność jest uczuciem nie do wytrzymania. Ale, bardzo ważne - Państwo cały czas coś robicie - to nie jest bycie obok, ale bycie razem. Wszyscy jesteście Państwo zaangażowani. Proszę sobie pozwalać na słabość - to JEST ludzkie.

    OdpowiedzUsuń