czwartek, 28 listopada 2013

Stracony dzień.

Klinika w dalszym ciągu nie ma wyników biopsji. Słusznie objechały mnie Monika, Jola i Ewa – w piątek od rana będę dreptał po wszystkich zakamarkach Szaserów aż wyrwę im te wyniki – jeżeli rzeczywiście wyniki tak długo krążą z powodów proceduralnych to znaczy, że oni wszyscy grają w kulki z życiem ludzkim. Mam nadzieję, że powody opóźnień są rzeczywiście istotne.

Renata samodzielnie zwiększyła sobie dawkę Oxycontin do 20 mg i od razu poczuła się lepiej. Sama stwierdziła, że była opóźniona o 5 mg z dzienną dawką – jutro pewnie weźmie od razu 25 mg i będzie cały dzień na chodzie. Musi po prostu znaleźć właściwą dawkę.

Dobrze widzieć ją uśmiechniętą – w robieniu dobrej miny do złej gry to muszę przyznać jest mistrzynią. Jeszcze przyszło do tego, że musiała mnie pocieszać abym się nie martwił brakiem wyników bo przecież „… ona może poczekać”.

Nic nowego się nie wydarzyło, nie posunęliśmy się do przodu - to był taki pusty, ponury, stracony dzień …

Rafał

28 dzień świadomego życia z rakiem

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz