czwartek, 21 listopada 2013

Po co mi ten blog?


Prowadzę blog. Nigdy nie myślałem, że któregoś dnia będę pisał i dzielił się dniem powszednim mojej rodziny z tak wieloma osobami. Co więcej nie było moim zamierzeniem stawianie kogokolwiek z Was w niezręcznej sytuacji „podglądania” naszego życia.

Ten blog jest mi potrzebny z kilku powodów:

·         Mam potrzebę usystematyzowania wiedzy i działań w kompletnie nowej sytuacji jakiej się znaleźliśmy. Pisanie podsumowania wieczorem pozwala mi realnie ocenić co zostało zrobione, gdzie jesteśmy, co mam do zrobienia w kolejnym dniu. Pozwala mi zapanować nad tym ogromnym chaosem i mętlikiem jaki przewala mi się prze głowę 24 godziny na dobę. Pozwala wstawić to co się dziej na właściwe tory i nabrać chłodnej perspektywy wśród emocji jakich doznaję.

·         Tak – jest to mój krzyk o pomoc. Jakąkolwiek. Myśl, modlitwa, telefon, e-mail, kontakt, informacja, doświadczenie, rada, wsparcie itd. Tą drogą mogę dotrzeć w krótszym czasie do większej liczby osób aniżeli bym sekwencyjnie docierał do każdego z Was z osobna – a wierzcie mi w końcu dotarłbym do każdego z Was bo szukam i chwytam się każdej szansy pokonania tych parszywych statystyk. I nawet jeżeli z kimś z Was nie kontaktowałem się przez ostatnie miesiące/lata to w sytuacji jakiej jesteśmy wcześniej czy później bym się skontaktował. A w ogóle to moje i Renaty ogromne szczęście, że mamy tylu dobrych i oddanych przyjaciół sprawdzających się w czasie próby, którą przechodzimy. Jesteście wielcy!

·         Nie – ja nie oczekuję i proszę nie czujcie się zobowiązani do działania a już zwłaszcza nie miejcie poczucia winy, że nie wiecie jak  i/lub nie możecie nam bezpośrednio pomóc. Zdaję sobie sprawę, że podobnie jak ja wielu z Was nie ma możliwości w tej sytuacji wiele zdziałać. Nie mam kontaktów w świecie medycznym – korzystam z życzliwości tych z Was którzy je mają. Nie mam kontaktów za granicą – znowu po prostu korzystam z Waszej siatki znajomości itd.   Jeżeli czujecie się skrępowani tym blogiem – proszę nie czytajcie, zróbcie sobie przerwę – ale pamiętajcie o nas i sprawdźcie od czasu, puśćcie sms’a lub zadzwońcie jak sobie radzimy. Sama świadomość, że od czasu do czasu myślicie o Renacie jest dla mnie budująca i motywująca do działania. Dziękuję.

Rafał

3 komentarze:

  1. rafalku, codziennie czekam na wiesci od ciebie, pelne uznanie i zrozumienie dla ciebie za tego bloga i za caloksztalt... myslimy o was i modlimy sie na swoj sposob, jolai andrzej

    OdpowiedzUsuń
  2. W pełni Cię rozumiem i popieram i ... podziwiam. Uczysz się nowej sytuacji, pisanie tego co próbujesz zrozumieć / poznać zwielokrotnia to co zapamiętujesz. Wysiłek intelektualny związany z pisaniem pozawala choć na trochę oderwać Ci się od bieżączki związanej z terapią, opieką i całą ta sytuacją psychologiczną. Dzieląc się sytuacją z nami pozwalasz nam być z Renatą - inaczej większość z nas nie miałoby tej możliwości. Dziękuję. Ucałowania dla Renaty i Was wszystkich
    PS

    OdpowiedzUsuń
  3. Rafał, pisz. Pomóc nie mogę, bo się kompletnie na tym nie znam, ale jestem dzięki temu z Wami.

    OdpowiedzUsuń