Najpierw zaszyliśmy się w sobie i każde z nas na swój sposób analizowało wyniki badań. Później zacząłem dzwonić i pisać po znajomych w poszukiwaniu pomocy, wsparcia czy rozwiązania. W ciągu tygodnia grono osób z którymi korespondowałem urosło do kilkudziesięciu.
Wraz z rozejściem się informacji o chorobie Renaty uznałem, że dalsza komunikacja wyłącznie poprzez e-mail przestaje być efektywna i może szybko być nużąca dla większości z Was. E-mail jest zbyt „agresywny” a poprzez blog pozostawiam Wam wybór – czytać czy nie.
Stąd pomysł na utworzenie bloga i opisywanie w nim jak sobie radzimy z pokonaniem tej paskudnej choroby.
Jednocześnie zachęcam Was do aktywnego uczestniczenia w naszej drodze do zdrowia. Każda uwaga, dobre słowo, sugestia, kontakt czy porada jest przez nas przyjmowane z otwartym sercem. Połowa naszego sukcesu opiera się na wierze, że nie jesteśmy pozostawieni sami sobie i przekonaniu, że wspólna mądrość i wsparcie bliskich pozwala przejście najcięższych prób.
Już teraz chciałbym Wam wszystkim podziękować za wszystkie ciepłe słowa i pomoc. Bez Waszego wsparcia nie dałbym rady tak szybko otrząsnąć się z szoku jakiego doznaliśmy po poznaniu wyników badań. Teraz przyszedł czas na działanie. Jesteśmy gotowi podjąć się tego wyzwania.
Ranato, Rafale,
OdpowiedzUsuńDo tej pory jak się tak sytuacja zdarzała, odsyłaliśmy do ... Mamy Renaty. Świat idzie naprzód - pojawiają się nowe terapie, poza tym to kwestia siły i woli walki. 3mamy kciuki za stan Waszego ducha i głęboko wierzymy, że wszystko będzie OK. Potrzebujemy trochę więcej informacji - dajcie znać jak możemy je uzyskać. Paweł jest genetykiem, pracuje w Royal Hospital w Falmouth UK. Spróbujemy z jego pomocą czegoś poszukać. Sami możemy jedynie zaproponować zaległe od dawna spotkanie. Jesteśmy z Wami !!!
Jestem dobrej mysli i pozdrawiam bardzo. Janusz Belcarz
OdpowiedzUsuń